Perfect

Perfect

Nie płacz Ewka
Autobiografia
Całkiem inny kraj
Niewiele ci mogę dać
Chcemy być sobą
Objazdowe nieme kino
Co sie stalo z Magda K
Nasza muzyka wzbudza strach
Wyspa, drzewo, zamek



Nie płacz Ewka

Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak
Na twe babskie łzy
Po ulicy miłość hula wiatr
Wśród rozbitych szyb

Patrz poeci śliczny prawdy sens
Roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych S.O.S.
Wysyłają w świat

Ref: Żegnam was już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam
Gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam, od lat
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram
Jeszcze raz, żegnam was
Nie spotkamy się

Proza życia to przyjaźni kat
Pęka cienka nić
Telewizor, meble, mały fiat
Oto marzeń szczyt
Hej prorocy moi z gniewnych lat
Obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony porwał szmal
Zdrada płynie z ust

Ref: Żegnam was ...



Autobiografia

Miałem dziesięć lat
Gdy usłyszał o nim świat
W mej piwnicy był nasz klub
Kumpel radio zniósł
Usłyszałem 'Blue Sued Shoes'
I nie mogłem w nocy spać
Wujek Józek zmarł
Darowano reszty kar
Znów się można było śmiać
W kawiarniany gwar
Jak tornado jazz się wdarł
I ja też
Chciałem grać

Ojciec, Bóg wie gdzie
Martenowski stawiał piec
Mnie paznokieć z palca zszedł
Z gryfu został wiór
Grałem milion różnych bzdur
I poznałem co to seks
Pocztówkowy szał
Każdy z nas ich pięćset miał
Zamiast nowej pary dżins
A w sobotnią noc
Był Luksemburg, chata, szkło
Jakże się chciało żyć!

Ref: Było nas trzech
W każdym z nas inna krew
Ale jeden przyświecał na cel
Za kilka lat
Mieć u stóp cały świat
Wszystkiego w bród

Alpagi łyk
I dyskusje po świt
Niecierpliwy w nas ciskał się duch
Ktoś dostał w nos
To popłakał się ktoś
Coś działo się

Poróżniła nas
Za jej Poli Raksy twarz
Każdy by się zabić dał
W pewną letnią noc
Gdzieś na dach wyniosłem koc
I dostałem to, com chciał
Powiedziała mi
Że kłopoty mogą być
Ja jej, że egzamin mam
Odkręciła gaz
Nie zapukał nikt na czas
Znów jak pies
Byłem sam

Ref: Stu różnych ról
Czym ugasić mój ból
Nauczyło mnie życie jak nikt
W wyrku na wznak
Przechlapałem swój czas
Najlepszy czas
W knajpie dla braw
Klezmer kazał mi grać
Takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd
Pewnego dnia
Zrozumiałem, że ja
Nie umiem nic

Słuchaj mnie, tam
Pokonałem się sam
Oto wyśnił się Wielki Mój Sen
Tysięczny tłum
Spija słowa z mych ust
Kochają mnie
W hotelu fan
Mówi: 'Na taśmie mam
To, jak w gardłach im rodzi się śpiew'
Otwieram drzwi
I nie mówię już nic
Do czterech ścian.



Całkiem inny kraj


W biały dzień, podszedł do mnie gość
Szara twarz, pospolita dość
W oczy zajrzał mi, beznamiętnie rzekł
Dałbyś coś, strasznie chce się jeść
Może toczy mnie HIV, ale jeść się chce

Ref:
Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić
Do obrazków które z kina znam
W głowie gdzieś nie mogę się przestawić
Że to jest już całkiem inny kraj

W biały dzień, słyszę kuli gwizd
Drugi strzał, w niebo leci krzyk
Chodnik barwi krew, lecą tafle szkła
Jak we śnie, z okna spada płaszcz
Nie wiem czy mogła mieć siedemnaście lat

Ref:
Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić
Do obrazków które z kina znam
W głowie gdzieś nie mogę się przestawić
Że to jest już całkiem inny kraj



Niewiele ci mogę dać


Sto gorących słów, gdy na dworze mróz
W niewyspaną noc jeden koc
Solo moich ust, gitarowy blues
Kilka dróg na skrót, parę słów ...

Ref:
Nie mogę ci wiele dać
Nie mogę ci wiele dać
Bo sam niewiele mam
Nie mogę dać wiele ci
Nie mogę dać wiele ci
Przykro mi

Osiem znanych nut, McCartneya but
Kilka niezłych płyt, jeden kicz
Siedem chudych lat, talię zgranych kart
Południowy głód, kurz i bród

Ref: Nie mogę ci wiele dać ...

Nadgryziony wdzięk, pustej szklanki brzęk
Niespełniony sen itp.
Podzielony świat, myśli warte kart
Zaleczony lęk, weź co chcesz.

Ref: Nie mogę ci wiele dać ...


Chcemy być sobą

Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą wreszcie
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą jeszcze
Jak co dzień rano, bułkę maślaną
Popijam kawą, nad gazety plamą
Nikt mi nie powie, wiem co mam robić
Szklanką o ścianę rzucam, chcę wychodzić
Na klatce stoi cieć, co się boi
Nawet odsłonić, miotłę ściska w dłoni
Ortalion szary chwytam za bary
I przerażonej twarzy krzyczę prosto w nos!
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą wreszcie
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą jeszcze
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą wreszcie
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą jeszcze
Trzymam się ściany, niczym pijany
Tłum wkoło tańczy tangiem opętany
Stopy zmęczone depczą koronę
Król balu zwleka, oczy ma szalone
Magda w podzięce, chwyta me ręce
I nie ma sprawy, ślicznie jej w sukience
Po co się spieszysz, po co się spieszysz
Przecież do końca życia mamy na to czas!
Aby być sobą
Aby być sobą jeszcze
Aby być sobą
Aby być sobą wreszcie
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą wreszcie
Chciałbym być sobą
Chciałbym być sobą jeszcze


Objazdowe nieme kino


Nie pytaj mnie
Wiem tyle co i ty
Poganiam dzień i nie śni mi się nic
Już siebie znam
Znam z bliska słowo lęk
Wiem, że ja sam chcę dać oszukać się
Piekący ból rozwierca każdą myśl
Ja będę zdrów
Z pewnością, lecz nie dziś
Skurczony świat
Nie większy niż ta pięść
Na piersiach siadł
I oddech mi się rwie
Zamykam strach na niewidzialny klucz
I moja twarz jest niewidzialna już
Gdy wchodzę w tłum
Pułapka szczerzy kły
I z ust do ust nie frunie żaden krzyk
Śmiertelny mur skutecznie dzieli nas
Ja mam mój mózg
Ty też swój rozum masz
Nie pytaj mnie
Wiem tyle co i ty
Poganiam dzień i nie śni mi się nic
Zostańmy tak
Ja tutaj - a wy tam
Tak długo jak to nieme kino trwa
Nie proście nas by wam do tańca grać
Już czas, już czas
Myć zęby i iść spać

Co sie stalo z Magda K

Jedno z tych pięknych mias
Co dzień piwo, co pół roku cyrk
Na ulicy zapytałem w nim
Co się stało z jedną Magdą K.?
Człowiek, który sprawę znał
Bez potrzeby nie otwierał ust
Pierwszy z brzegu wskazał bar
Potem gładko w nim opowieść snuł

Jedno z tych pięknych miast
Co się stało z Magdą K.
Co się stało z Magdą K.

To był maj, sam pan wie
Jak to jest z młodymi w taki czas
Młode koty lubią włóczyć się
Była z nim i ta Magda K.
Poszli, grali Rock And Roll
W dyskotece ruch był jak co dnia
Obok w parku krzyknął ktoś
Jakby przerwać chciał perkusji trans

Jedno z tych...

Potem był zwykły sąd
Mamy w roku kilka takich spraw
Mogła mówić: nie widziałam kto
Zmarnowała chłopcom siedem lat
Wreszcie wyjechała gdzieś
Aby zmazać grzech i zatrzeć ślad
Wszyscy mieli jej za złe
Że tu jeszcze jest ta Magda K.

Jedno z tych pięknych miast
Nie ma sprawy Magdy K.
Nie ma sprawy Magdy K.
Nie ma sprawy Magdy K.


Nasza muzyka wzbudza strach


Jak absurdalny jest ten cały show, porządni ludzie dawno w domach śpią.
A w nas muzyka znowu gra i ta muzyka wzbudza strach.
Za drzwiami słychać czyjś szyderczy śmiech, gdzieś w garderobie czeka Józef Skrzek.
A tu misterium piękne trwa, nasza muzyka znowu gra.
A, a, aaa..x2

Lekarze mówią, żem szczęśliwy gość, że to nie boli jak chorego w ząb.
I tylko mogę więcej pić, albo się wśród nauczyć żyć.
A, a, aaa..x4

Milicja czeka na nas chodźmy już.
Gdzieś w prawdzie inni kradną, ale cóż.
Niewiarygodny jest ten świat.
Nasza muzyka wzbudza strach.
A, a, aaa..x4
A, a, aaa..x7 A...


Wyspa, drzewo, zamek

W spadku po dziewczynie wyspa mi została, dziesięć kroków długa z piasku była całą
Przywoziłem ziemię podkradaną z pola, chciałem ją ożywić, przecież była moja
Wreszcie siałem trawę bardzo wczesną wiosną, odtąd po mej wyspie mogłem chodzić boso
Posadziłem kwiaty wyspie dla ozdoby, przywoziłem z domu wiadra słodkiej wody
Aż tu wielki grad wybił co mógł, ziemię zmył nagły skok wód, wyspa znów z nagiego piasku jest
Posadziłem drzewo u mnie na balkonie, wielkie silne drzewo bardzo dbałem o nie
Pomyślałem sobie kiedy mnie nie będzie, pamięć ludzi o mnie mieszkać będzie w drzewie
No i miało tak stać tysiąc sto lat, jak posąg mój miało to trwać kiedyś wiatr ze złością wyrwał je.
Zbudowałem sobie na wysokiej skale niebosiężny zamek, w słońcu lśnił wspaniale
W zamek ten włożyłem wszystkie oszczędności by się czuć bezpiecznym do późnej starości
Lecz mój czujny wróg był jak szczur wsypał proch do kilku dziur przyszłą noc podpalił wtedy lont
I tak wszystko to czego się tknę w proch i pył obraca się nie wiem sam gdzie miejsce dla mnie jest.